Odbywająca się w tym roku we Wrocławiu 10. edycja World Games (czyli igrzysk sportowych z dyscyplin, które nie znajdują się w składzie olimpiady) nie ominęła także mojego osiedla. W jego pobliżu, na terenie Parku Tysiąclecia powstały tory wrotkarskie – owalny i uliczny. Fajnie, że te obiekty zostają dla Wrocławia. Już nie mogę się doczekać, aż tam się wybiorę z rolkami. A wczoraj odbyły tam się m.in. finałowe wyścigi kobiet i mężczyzn w jeździe szybkiej na 1000 metrów, na torze owalnym.
Drift Masters GP to liga driftowa działająca od 2014 roku. Część z Was jednak pewnie nie wie, czym jest drift – to wyczynowa jazda „bokiem”, w kontrolowanym poślizgu. Jest to jeden z najbardziej efektownych i emocjonujących sportów, z jakimi miałem styczność.
Ogólne zasady pojedynków są takie, że dwóch zawodników jedzie jednocześnie na torze, przy czym pierwszy musi jechać jak najlepszym torem jazdy i zaliczać tzw. zony oraz przekładki, a drugi musi gonić pierwszego kopiując jego ruchy, przy zachowaniu jak najmniejszej odległości między samochodami; następnie kierowcy zamieniają się. Wygrywa ten, który otrzyma najwięcej punktów od sędziów. Są jeszcze błędy zerowe, po zrobieniu których zawodnik nie dostaje żadnych punktów w danym przejeździe, np. wypadnięcie z toru, spowodowanie kolizji, czy przerwanie poślizgu w niedozwolonym miejscu. Zawodnik z mniejszą ilością punktów po obu przejazdach odpada, a drugi przechodzi do kolejnego etapu, a etapy to Top 32, Top 16, Top 8 i wreszcie Top 4, gdzie zawodnicy walczą o podium.
Pierwsza runda tegorocznej edycji tych zawodów odbyła się w sobotę 22 kwietnia w Poznaniu. Pierwszy raz byłem na takiej imprezie, więc niepokoiła mnie bardzo pogoda, która zdecydowanie nie sprzyjała. Było zaledwie kilka stopni na plusie a do tego wiał bardzo mocny, zimny wiatr, który pędził chmury i przeplatał słoneczne chwile z opadami deszczu i gradu.
Mimo, że kierowcy oraz kibice mieli trudne warunki przez co z czasem ubywało jednych i drugich, to myślę, że dzięki tej pogodzie runda w Poznaniu była bardziej emocjonująca, ciekawsza.
Niestety nie dla wszystkich kierowców wystarczyło szczęścia i/lub umiejętności, co skończyło się wieloma wypadnięciami z toru oraz jedną kolizją, która wyeliminowała parę uczestników.
Po wielu miesiącach remontu, wrocławski Stadion Olimpijski doczekał się dziś wielkiego otwarcia, z okazji którego zaplanowano wiele atrakcji, konkurencji dla najmłodszych i pokazów.
Na samym początku przedszkolaki i dzieci z gimnazjów brały udział w uproszczonych konkurencjach World Games. World Games lub też Igrzyska Sportów Nieolimpijskich, to jak druga nazwa wskazuje, międzynarodowa impreza złożona ze sportów które nie „zmieściły” się do Olimpiady. Tegoroczna edycja ma się odbywać we Wrocławiu i okolicznych miejscowościach.
Po wręczeniu medali i nagród nastąpiło oficjalne otwarcie stadionu, któremu przewodniczył prezydent miasta, Rafał Dutkiewicz.
Następnie przyszedł czas napokazy z trzech konkurencji World Games, w wykonaniu profesjonalistów z wrocławskich drużyn.
Pierwszą i główną atrakcją, na czas której kibice zapełnili po brzegi część trybun, udostępnioną przez organizatorów był żużel. Na owalnym torze okalającym boisko czadu dali żużlowcy z drużyny Betard Sparta Wrocław: Tai Woffinden, Maciej Janowski, Maksym Drabik i Damian Dróżdż. Było na co popatrzeć. 🙂
To się nazywa szczęście! Gdy wracaliśmy z wakacji nad Bałtykiem stwierdziliśmy, że pozwiedzamy na koniec Gdynię. Traf chciał, że właśnie wtedy odbywał się wspomniany Ironman 70.3 – rodzaj triathlonu, czyli dyscypliny łączącej bieg, kolarstwo i pływanie. Niestety czas mieliśmy ograniczony, więc z bliska zobaczyliśmy tylko kolarstwo. Widzieliśmy co prawda start części pływackiej z młynu widokowego, jednak nie miałem jak ładnie tego sfotografować. Mimo wszystko cieszę się, że miałem okazję potrenować fotografię sportową. Dobrze, że kiedyś o tym poczytałem i wiedziałem – chociaż z teorii – jak się do tego zabrać.
Zdjęcia z treningu polskiej drużyny przed meczem z reprezentacją Danii na początku sierpnia tego roku. Niestety Polacy przegrali 35:37. A trenowali w Ośrodku Przygotowań Olimpijskich Cetniewo we Władysławowie.
W ubiegłą niedzielę wybrałem się z rodziną na drugi dzień XI Małopolskiego Pikniku Lotniczego, który odbył się w Muzeum Lotnictwa Polskiego w Krakowie na lotnisku Rakowice-Czyżyny. Pogoda delikatnie mówiąc nie dopisała (lało) i niektóre atrakcje się nie odbyły, ale i tak było świetnie.
Po przejściu przez hangary muzealne, przeczekaniu najgorszej ulewy i oglądnięciu wystawy udaliśmy się w kierunku pasa startowego, gdzie odbywała się główna część imprezy – pokazy lotnicze. Z samego muzeum zdjęć nie mam, bo nie bardzo mnie to ciekawiło, a i warunki do zdjęć były ciężkie – było strasznie ciemno. Zaraz po wyjściu z hangarów zobaczyliśmy pierwsze maszyny szalejące po niebie. Pogoda była okropna i niestety większość zdjęć jest dosyć szara i ziarnista…
Spacery po większych i mniejszych miasteczkach świata, widziane moimi oczami. Zapiski z włóczęg i podróży, a czasami obrazki ze zwykłego życia na emigracji.