Most Saperski we Wrocławiu, przy lesie Pilczyckim. Służył on dawniej saperom do ćwiczeń detonacji obiektów mostowych, teraz nieczynny i zamknięty bramą. Na zdjęciu widać też mały zalew, utworzony w celu wzniesienia mostu.
Archiwa tagu: Most
Ostrów Tumski i pełnia księżyca.
Zachód na Milenijnym
Lubię odwiedzać most Milenijny we Wrocławiu, bo łatwo tu o ładne, malownicze widoki. Byłem tam z żoną na najpiękniejszym wschodzie słońca, jaki widziałem w tym mieście, robiłem tam time-lapse, long exposure i panoramy. Brzeg Odry w pobliżu to fajne miejsce na piknik albo grill, a w ubiegłym roku powstała tam imprezowa plaża, którą widać na dzisiejszych zdjęciach. A te z kolei przedstawiają zachód słońca nad Odrą, widziany z mostu Milenijnego właśnie. W tle widać majestatyczny most Rędziński.
Fabryczna wieczorem
Wieczorne zdjęcia long-exposure z mojej dzielnicy Wrocławia, Fabrycznej. Wszystkie zrobione z estakady Gądowianka, niedaleko której mieszkam. Jako że nazwa dzielnicy jest wyjątkowo trafna do dziś, to i kadry mocno industrialne. Ciekawe jest to, że robiłem już z tej estakady zdjęcia nie raz a dopiero niedawno odkryłem, że widać z niej Most Rędziński. 🙂
Fabryczna wieczorem
Wieczorne zdjęcia long-exposure z mojej dzielnicy Wrocławia, Fabrycznej. Wszystkie zrobione z estakady Gądowianka, niedaleko której mieszkam. Jako że nazwa dzielnicy jest wyjątkowo trafna do dziś, to i kadry mocno industrialne. Ciekawe jest to, że robiłem już z niej zdjęcia nie raz a dopiero niedawno odkryłem, że widać z niej Most Rędziński. 🙂
Osiedle Kosmonautów na tle Mostu Rędzińskiego
Pociąg…
Betonu stolica
Betonu stolica
Pod aleją Armii Ludowej w Warszawie
Ognie na wodzie.
Ognie na wodzie.
Wieczorne long-exposure z Krakowa, a na nim Wisła z Mostem Dębnickim, a zaraz obok Jubilat – chyba najstarszy w mieście dom handlowy. Prawda, że światła odbijające się w wodzie przypominają nieco płomienie z gigantycznych palników? 🙂
„Patrzeć na słońce wstające”
Jeszcze nie tak dawno temu, gdy śnieg wciąż zalegał dość grubą warstwą, a rzeki były z lekka skute lodem, wybrałem się z żoną na poranny, zimowy spacer. Pogoda zapowiadała się piękna, co mnie cieszyło, bo chciałem złapać trochę słońca po pobycie w szpitalu. Idąc do pobliskiego parku zauważyliśmy, że słońce zaczyna się powoli wychylać nad horyzont i lizać promykami bloki oraz wyższe drzewa. Gdy zostawiliśmy betonowy las za sobą i szliśmy przez działki zobaczyliśmy coś niesamowitego. Na każdym drzewie, na najwyższych gałęziach siedziało mrowie ptaków. Każdy był zwrócony przodem do słońca i wydawał się wręcz zahipnotyzowany przez pierwsze promienie docierające doń z naszej gwiazdy. Gdy przechodziliśmy obok, ptaki odlatywały spłoszone, tylko po to, by pośpiesznie wylądować gdzie indziej, lub po chwili wrócić na stare miejsce.
Aktualizacja: Dzięki marianfoto wiem, że to Kwiczoły.
Ten widok przypomina mi fragment opowiadania „Falując na wietrze” Edwarda Stachury, który chciałbym zacytować: