Witajcie po raz ostatni na „starych śmieciach”! Długo tu nie pisałem, a to przez to, że skończył mi się limit danych na wordpress i miałem zagwozdkę – co dalej? Zastanawiałem się między wykupieniem konta na wordpresie, co tanie nie jest, a zrobieniem nowego bloga. Okazuje się jednak, że tumblr, którego od dawna mam połączonego z wordpressem, oferuje lepsze rozwiązanie, bo ma jedynie dzienny limit.. Zapraszam Was więc serdecznie do odwiedzenia mojego bloga na tumblr i śledzenia go:
Wreszcie nie muszę przejmować się wolną przestrzenią na blogu. 🙂 Dodatkowo, na tumblr są odnośniki do moich wcześniejszych wpisów, więc zostanie mi archiwum. Trochę będzie mi brakować tych wszystkich widżetów i kategorii, ale myślę, że to przeżyję. Żegnam się też ze starą nazwą, czyli „Oczyma Duszy”, teraz będę publikował już bez pseudonimów itp. A na pożegnanie z nią i z wordpressowym blogiem – zdjęcie kaczki z Kamienia Pomorskiego, której chyba też trochę brakowało miejsca w jej domku.
Jeśli nie macie konta na tumblr, zawsze możecie śledzić moją stroną na facebooku:
Będąc w tym roku na wakacjach i odwiedzając w Międzyzdrojach Woliński Park Narodowy miałem nadzieję na kilka fajnych ujęć żubrów, jeleni i orła, które mieszkają tam w zagrodach. Nie spodziewałem się jednak, że spotkam tam dziką sarnę. Przystanęła sobie niedaleko szlaku turystycznego, między drzewami, wśród krzaczków jagody i skubała leśne runo, niewiele robiąc sobie z obecności ludzi. Udało mi się podejść do niej na kilkanaście metrów, zanim umknęła w las. Oczywiście sfotografowałem ją nim to zrobiła. Uwielbiam obserwować dzikie zwierzęta w ich naturalnym środowisku – najlepsze zoo wypada blado przy takim niesamowitym przeżyciu. Chociaż ta wolińska sarna sprawiała wrażenie bardziej przyzwyczajonej do ludzi niż te, które widywałem na dolnym śląsku, to jest to coś, czego nie zapomnę.
W ubiegłą sobotę wybraliśmy się na wspinaczkę na górę Ślężę (717,5 m n.p.m.). Szczerze mówiąc wycieczka dała nam w kość, bo 6 km spaceru pod górę, czasem bardzo stromo, kilkakrotnie w deszczu, to już coś dla mieszczucha. 🙂 Mimo to było warto, nie tylko dla widoków panoramy ze szczytu, bo górski las okazał się równie piękny, szczególnie gdy siąpił deszcz, a między drzewami prześwitywały promyki słońca.
Gołym okiem nie byłem w stanie nawet stwierdzić z jakiego rzędu jest ten owad. Dopiero po zobaczeniu zdjęcia na komputerze stwierdziłem, że to najprawdopodobniej ćma. Nie oznaczyłbym jednak dokładnego gatunku bez niezawodnego forum na przyroda.org.
Crassa unitella zdaje się to być dość rzadką ćmą w Polsce, częściej spotykaną w UK. Nie ma nawet polskiej nazwy. Na pewno wygląda nietypowo i groźnie, od razu pomyślałem, że to coś jadowitego, do tego skrzydła, które po złożeniu zlewają się w jedną całość i wyglądają jak spory odwłok.
Szkoda, że zdjęcie nie jest lepszej jakości, niestety warunki nie były najlepsze i musiałem podkręcić ISO…
Ponieważ interesuję się ornitologią, to nieraz zdarzało mi się specjalnie wychodzić na „polowanie” na ptaki. I nieraz zdarzało mi się wracać z takiej wyprawy z niczym. Tymczasem dzisiaj, podczas zwykłego spaceru po parku z żoną (która to pierwsza wypatrzyła bohatera dzisiejszego wpisu), niemalże wszedł mi pod obiektyw ciekawy okaz, do tego podlegający ścisłej ochronie gatunkowej. Mowa o kokoszce zwyczajnej, zwanej też kurką wodną, a ta z moich zdjęć jest najprawdopodobniej samcem – ciężko to określić wizualnie, bo nie widać u tych ptaków dymorfizmu płciowego, ale właśnie teraz mają one okres lęgowy, podczas którego samiec opiekuje się potomstwem. A kurka, którą sfotografowałem nerwowo kręciła się po szuwarach wydając dźwięki wskazujące na zaniepokojenie. Zupełnie jakby w tych zaroślach było gniazdo.
Gdy wypatrzyłem tę małą gąsieniczkę i zacząłem robić jej zdjęcia, wisiała bezwładnie na niteczce i kręciła się na wietrze. W pewnym momencie jednak się przebudziła, wspięła na nadgryziony już liść, na którym wisiała i wznowiła jego konsumpcję.
Spacery po większych i mniejszych miasteczkach świata, widziane moimi oczami. Zapiski z włóczęg i podróży, a czasami obrazki ze zwykłego życia na emigracji.