Projekt Centrum Kongresowego ICE Kraków został wyróżniony przez czasopismo THE PLAN jako najlepszy biznesowy projekt architektoniczny ostatnich lat. Gratuluję!
To nie pierwsza nagroda dla ICE – w lipcu otrzymał platynową nagrodę A’Design Award.
Projekt Centrum Kongresowego ICE Kraków został wyróżniony przez czasopismo THE PLAN jako najlepszy biznesowy projekt architektoniczny ostatnich lat. Gratuluję!
To nie pierwsza nagroda dla ICE – w lipcu otrzymał platynową nagrodę A’Design Award.
Oliwia i Pola to moje siostrzenice od strony żony. 🙂 Będąc ostatnio w Krakowie zrobiłem im sporo zdjęć, a tymi najlepszymi dzielę się dzisiaj na blogu. Portrety dzieci to dla mnie coś zupełnie nowego, chociaż trochę czytałem wcześniej o tym. Na pewno nie jest to łatwa dziedzina, ale udane zdjęcie daje dużo satysfakcji. 😉
Oliwia i Pola to moje siostrzenice od strony żony. 🙂 Będąc ostatnio w Krakowie zrobiłem im sporo zdjęć, a tymi najlepszymi dzielę się dzisiaj na blogu. Portrety dzieci to dla mnie coś zupełnie nowego, chociaż trochę czytałem wcześniej o tym. Na pewno nie jest to łatwa dziedzina, ale udane zdjęcie daje dużo satysfakcji. 😉
Pierwsze wzmianki o jarnołtowskim młynie nad rzeką Bystrzycą pochodzą z czasów na długo przed dołączeniem tej miejscowości do Wrocławia, a dokładniej z XIII wieku. Dawna nazwa osady wzięła się właśnie od młyna – niem. Arnoldsmühle, czyli „Młyn Arnolda”. Oprócz młyna były tam browar, gorzelnia i kuźnia. Młyn na przestrzeni lat był rozbudowany i unowocześniany, aż do roku 1945, gdy został zniszczony. Większa część budynku niszczeje do dziś, a w odbudowanej części znajduje się dojrzewalnia bananów.
Pierwsze wzmianki o jarnołtowskim młynie nad rzeką Bystrzycą pochodzą z czasów na długo przed dołączeniem tej miejscowości do Wrocławia, a dokładniej z XIII wieku. Dawna nazwa osady wzięła się właśnie od młyna – niem. Arnoldsmühle, czyli “Młyn Arnolda”. Oprócz młyna były tam browar, gorzelnia i kuźnia. Młyn na przestrzeni lat był rozbudowany i unowocześniany, aż do roku 1945, gdy został…
Pewnie za Judaszowe Srebrniki tam trafiła. 😉 Bo to właśnie ta roślina, którą tak chętnie włącza się do bukietów z suszu, dzięki temu, że jej nasiona zamknięte są w ciekawie wyglądających, płaskich łuszczynkach, nazywanych właśnie Judaszowymi Srebrnikami. Ciekawe, bo określenia tego używa się do nazwania brudnych pieniędzy, zarobionych np. na zdradzie (pochodzenie tego określenia to Biblia).
Pewnie za Judaszowe Srebrniki tam trafiła. 😉 Bo to właśnie ta roślina, którą tak chętnie włącza się do bukietów z suszu, dzięki temu, że jej nasiona zamknięte są w ciekawie wyglądających, płaskich łuszczynkach, nazywanych właśnie Judaszowymi Srebrnikami. Ciekawe, bo określenia tego używa się do nazwania brudnych pieniędzy, zarobionych np. na zdradzie (pochodzenie tego określenia to Biblia).
Jakiś czas temu wywołałem film z Zorki 10. I jak bym nie uwielbiał go jako okaz kolekcjonerski, tak nienawidzę go jako aparat fotograficzny…
Czemu nienawidzę?
Po pierwsze, jest strasznie niewygodny. Ciężko go dobrze i pewnie trzymać oraz jest bardzo ciężki, co nie ułatwia życia. Po drugie – migawka. Niemal nie da się jej wcisnąć bez poruszania aparatem. Nie zliczę ile kadrów przez to zepsułem (poruszone zdjęcia). Ponadto ciężko wyczuć jak mocno należy ją wychylić, żeby zrobić zdjęcie. Po trzecie – światłomierz selenowy. Ma już swoje lata i nie zawsze daje radę. I po czwarte, ostatnie – dziwny obiektyw. Nie wiem, czy to wada mojego egzemplarza, ale strasznie zakrzywia zdjęcia, trochę jak fish-eye. Bardzo to się rzuca w oczy przy zdjęciach architektury.
A czemu uwielbiam?
Bo to jeden z pierwszych automatycznych aparatów analogowych – wystarczy ustawić ostrość, aparat sam ustawia czas migawki i przysłonę. Bo ma taki sam sposób – bardzo przyjemny – ustawiania ostrości jak FED 5b. Bo wygląda bardzo przyjemnie dla oka.
Niestety, Zorki 10 to moim zdaniem świetny aparat do eksponowania go na półce, ale do robienia zdjęć nadaje się już tak sobie.
Tymczasem zapraszam do galerii – mocno przesianych – zdjęć z pierwszej (i chyba ostatniej) kliszy z Zorki 10!
Jakiś czas temu wywołałem film z Zorki 10. I jak bym nie uwielbiał go jako okaz kolekcjonerski, tak nienawidzę go jako aparat fotograficzny…
Czemu nienawidzę?
Po pierwsze, jest strasznie niewygodny. Ciężko go dobrze i pewnie trzymać oraz jest bardzo ciężki, co nie ułatwia życia. Po drugie – migawka. Niemal nie da się jej wcisnąć bez poruszania aparatem. Nie zliczę ile kadrów przez to zepsułem…
Spacery po większych i mniejszych miasteczkach świata, widziane moimi oczami. Zapiski z włóczęg i podróży, a czasami obrazki ze zwykłego życia na emigracji.